Strona:Stary Bóg żyje.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Wasza Cesarska Mość wypuścisz mię z ciężkiéj niewoli, w któréj już od czterech lat cierpię — wypłacisz Papieżowi dwa miliony rocznéj renty — więc dobrze! — ale dziedzictwa Piotra św., kraju kościelnego Wasza Cesarska Mość wydać niechcesz i Rzym zatrzymujesz; na takie zrabowanie dziedzictwa Piotra św. zezwolić niemogę. Kiedy miłosierdzie Boże mnie niegodnego na stolicę piotrową podniosło — złożyłem ową przysięgę, którą każdy Papież zaprzysiądz musi — że nigdy niezezwolę na zrabowanie dziedzictwa Piotrowego. Wolę umrzeć we więzieniu, niż złamać przysięgę i zdradą splamić sumienie moje.“
„A ja nigdy niezwrócę com zwycięzkim orężem zabrał“ — odparł dumnie Cesarz. Potem dodał, niby zarzuty Papieżowi czyniąc: „Wasza Świętobliwość powinna by być dla mnie wdzięczną! We Francyi rewolucya wiarę zdeptała — duchowieństwo wymordowała albo z kraju powyganiała, stolice biskupie zburzyła, kościoły spustoszyła. — Ja to wszystko do pierwotnego porządku przywróciłem. Na stolicach apostolskich znowu zasiedli biskupi, do trzody opuszczonéj znów wrócili pasterze, więc mnie tylko ma kościół do podziękowania, że jeszcze istnieje we Francyi. A mnie, co Wiary bronię i strzegę, mnie Papież niedowierza? To nieroztropnie, to niewdzięcznie — i nawet — dodał groźno — to niebezpiecznie!“
Łagodnem okiem spojrzał Namiestnik Chry-