Strona:Stary Bóg żyje.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Józefie, tyś podobno dla tego tak smutny że trzech masz synów przy wojsku — więc obawa klęski wojsk naszych trapi Cię jako Ojca i jako obywatela. Ale bądź dobréj myśli, mój przyjacielu! Ufajmy w waleczność żołnierzy i dzielność Jenerałów naszych.“
„Waleczność i dzielność talentu niepomogą, gdzie Bóg najwyższy gromi i karze“ — odrzekł smutno hrabia Retel. „Choćby Niemcy przeciw nam niewysłali żołnierzy, lecz armię dzieci — jednak przegramy! Ty się śmiejesz? — Zobaczymy!“
Smutne przeczucia hrabiego spełniły się niestety! Wojska niemieckie odniósły świetne zwycięztwa pod Weisenburgiem, pod Wört, pod Saarbrüken, zwyciężyły w zaciętych, krwawych bitwach pod Mec. Potem garnęły się zewsząd wojska i połączyły się pod Sedanem. Tam stoczono bój zacięty i okropny. Od grzmotu i huku kilkunastu set armat aż ziemia drżała, a powietrze się zaćmiło. Drżał także i zamek Belwi, w którym Ditmur i przyjaciel jego hrabia Retel się znajdowali. Ditmur był pełen wielkiéj bojaźni, nie tak zaś hrabia Retel, którego głęboki smutek połączony był z pobożnem poddaniem się pod wyroki boskie. „Niech się dzieje święta wola boża!“ wzdychał często. „Oby Bóg raczył synów moich bronić, a ojczyznę drogą, zdeptaną, wskrzesić do nowego życia!“
Raniutko drugiego Września Ditmur przez