Strona:Stary Bóg żyje.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   37   —

sprawiedliwość boska cały kraj karać za grzechy jednego panującego winowajcy? zapytał Ditmur. —
„Jaki Pan, taki kram — jaki Cesarz, taki lud“ — odrzekł hrabia Retel. „Lud Francuski powinien był Cesarza przymusić, aby panował po chrześciańsku, lecz tego nie uczynił; — Francya na wszystkie grzechy Napoleona milczała, maleńka tylko cząstka narodu występowała przeciw niemu, ale i to daremnie! Któż siał i rozszerzał w kraju niedowiarstwo i truciznę obyczajów? Znów Napoleon III. Jego to sprawa, że dziennikarstwo miało wolność drukowania i rozpowszechniania dzieł treści tak zepsutéj i bezbożnéj, jak owe pisma wolnomyślnych filozofów przed pierwszą rewolucyą. Szkodliwy wpływ Napoleona zatruł nawet wojska Francuskie w ten sposób, że już niesą chrześciańskie; u nas oficer, wierzący jeszcze w Boga, i pełniący publicznie powinności katolika, nie dopnie i nie otrzyma wyższego stopnia w armii — więc też oficerowie i żołnierze w nic nie wierzą, istotnymi są poganami; słowem, Napoleon III. Francyą zepsuł i zniszczył! Nie jestże to prześladowaniem kościoła? Gdybym już dawno nie był wiedział, że prześladować kościół i rozlewać krew publicznie, mniéj szkodzi sprawie wiary, jak prześladowanie tajemne — rządy Napoleona dobitnie by mnie o tem były przekonały. Francya bardzo zgrzeszyła, zboczyła z drogi przykazań boskich, za to będzie karana! Stary Bóg żyje!“