Strona:Stary Bóg żyje.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Napoleon III. wypowiedział Niemcom wojnę. Cała Francya wróżyła wojskom swoim chwalebne zwycięztwa. Wszyscy niemal ufali w pomyślność swego oręża, jedyny hrabia Retel coś innego prorokował — był pełen smutku i obawy. — „Nasi niezwyciężą — to rzecz niepodobna!“ mówił w smutnem przeczuciu. „Nieprawości wielkie ciężą na Francyi i Cesarzu — a Bóg jest sprawiedliwym sędzią!“ Żyje mściciel wszelkiéj nieprawości.
„Józefie niepojmuję Cię,“ — odrzekł Ditmur. „Wojska nasze śpieszą z zapałem do boju, spodziewają się, że za kilka tygodni przekroczą rzekę Ren, i z tryumfem wnijdą do Berlina, — a ty dziwaku przepowiadasz nieszczęścia i klęski!
„Ja mam słuszne powody mego twierdzenia, kochany Bernardzie! Napoleonowi tak się powiedzie, jak się wszystkim wiodło, którzy Namiestnika Bożego prześladowali, dręczyli, zdzierali!“
A — ! to mój Józef znów przypomina sobie ową rozmowę Papieża Piusa VII. z Napoleonem I. we Fonteneblo, które na młodzieńcze serce jego tak głębokie sprawiła wrażenie! zawołał właściciel zamku, niby żartując. „Nie przeczę temu, że Bóg ztrącił z tronu Napoleona, dla tego że Papieża wtrącił do więzienia, a kościołem chciał sobie rządzić jak własnym domem swoim; ale czy owe smutne wypadki koniecznie powtórzyć się muszą? Przyjacielu, na cóż ta lękliwość?“
„Stary Bóg żyje — kochany Ditmurzel“ odrzekł hrabia z powagą. — „Jako Bóg naj-