Strona:Stary Bóg żyje.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

cny to sprawił. Biada mi nierozumnemu, gdyż tak pomyślne powodzenie moje dalece zaślepiło mnie, żem nie poznał jak dobitne, jak jasne dowody stawia historya osiemnastu wieków przed oczy, że i największa potęga rozbija się o opoką Piotrową. Zaprawdę, żyje stary Bóg, aby zgnieść wszystkich nieprzyjaciół namiestnika swego!
„Niechcę przeczyć temu, Najjaśniejszy Cesarzu,“ rzekł Bertrand: „że owa wcześna i niesłychanie ostra zima w Rosyi z rozkazu bożego wojska nasze zniszczyła, — lecz nie to nas zwyciężyło — tylko bitwa przegrana pod Lipskiem.“
„Panie jenerale!“ rzekł Napoleon; „Cóż w tem przeciwnego? wszak Panem zwycięztwa jest Bóg. Odludna ta wyspa wśród morza nieograniczonego uczy mię mądrze myśleć, klęski moje otwarły mi oczy! Moje nieszczęścia, moje wygnanie, moja niewola: to wszystko kara za to, żem prześladował głowę kościoła. Dobrze mówił Pius, że wszechmocny obrońca stolicy Piotrowéj strąci mnie z tronu,
Tu milczał Bertrand; Cesarz zwiesił głowę i milczał. Po długiéj chwili milczenia mówił daléj:
„Podczas gdym wojnę toczył z Egiptem, pochlebiałem Egipcyanom, chwaląc wiarę Machometa wypierając się wiary w Jezusa — dzisiaj gotów jestem przysięgać, że wierzę w Bóstwo Jezusa Chrystusa. Tak, on z rodu Izraelita — jak mniemano, Syn ubogiego cieśli — uczył, że jest