Strona:Stary Bóg żyje.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Cesarz w niewoli.

Dwa lata późniéj ten sam Cesarz Napoleon, niezwyciężony niegdyś Pan Europy, jęczał w więzieniu na wyspie św. Heleny. Puste to i odludne miejsce! Gdzie niegdzie tylko kawałek roli, nadto licho uprawionéj — prócz tego ani znaku ubarwionéj łąki, albo lasku z cieniem ożywiającym — dokoła tylko wysoko sterczące skały, ślady zgasłych wulkanów, zaprawdę, istotne więzienie, aż dreszcz przechodzi.
Zaraz nad brzegiem stoi wierzba, pod któréj lichutkim cieniem Cesarz często szukał ochłody. Tam siedzi — siedzi długo, a milcząc patrzy na morze rozlane bez granic.
Dzisiaj Napoleon nader smutny. Jenerał Bertrand, jedyny przyjaciel i nieodstępny towarzysz Cesarza w nieszczęściu, i paź hrabia Józef Retel, ze smutkiem i z obawą spoglądają na zachmurzone czoło uwięzionego Cesarza. On właśnie podniósł głowę i spojrzał na młodzieńca.
„Józefie, wszak ty byłeś przytomny w zamku Fontaineblau, kiedy mi Pius VII. mój przyszły los przepowiedział?“
„Tak, Najjaśniejszy Cesarzu, byłem przytomny.“
„Czy pamiętasz jeszcze owe zdarzenie?“