Strona:Stary Bóg żyje.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Ha-ha! tak do mnie mówić! To znowu przywiléj namiestnika Chrystusowego!“
„Nie przywiléj, lecz powinność namiestnika Chrystusowego“ odrzekł z przyciskiem Papież „bo któż Mocarzy tego świata ma napominać jeżeli nie Papież?“
„Dosyć, dosyć!“ zawołał Bonaparte, machając rękami; „Mylisz się Papieżu co do czasu, nasz wiek nie jest owém wiekiem grubéj ciemnoty, w którym sobie Papież roszczył prawo panowania nad królami.“
Znów przechadzał się po sali — niepokój i gwałtowne zniechęcenie opanowało ducha jego.
„Stary Bóg jeszcze żyje, — rzekłeś Wasza Świętobliwość. „Więc — czego się to Papież spodziewa od tegoż staruczka
„Nie od staruszka, lecz od Boga wszechmocnego, wiernego, spodziewam się, że on spełni obietnice swoje,“ odrzekł Pius VII.
„A cóż Wam to obiecał ten Wasz wszechmogący i wierny Bóg?“
„Że będzie obroną i opieką naszą, że nas nieopuści i że będzie z kościołem aż do skończenia świata;“ odpowiedział Papież uroczyście.
„Tedy wam bardzo wiele obiecał ten wasz Pan Bóg — zobaczemy. — Ja z tego Boga i namiestnika jego nie jestem zadowolniony. Być może że ja ogłoszę nową wiarę w krajach moich podług mego zdania, a głową jéj niebędzie namiestnik Chrystusa, lecz sam Cesarz,