Strona:Stary Bóg żyje.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pież, „groźby i prześladowania Twoje składam do stóp ukrzyżowanego Zbawiciela — Jemu polecając osądzenie sprawy mojéj i pomszczenie się za nią, sprawa moja jest zarazem sprawą Jego!“
„Głupstwo i ponaciągane wymysły!“ odrzekł z pogardą Cesarz. „Bóg, którego namiestnikiem się być mniemasz, jest tylko urojeniem ludzi zabobonnych i prostaków.“
„Cesarzu!“ zawołał Papież z ręką ku niebu wzniesioną, „przestań! stary Bóg jeszcze żyje!“
„Co to ma znaczyć?“ Zapytał Napoleon.
„Ten który niegdyś rzekł: „Niebo stolicą moją, a ziemia podnóżkiem nóg moich,“ — jest tu przytomny, słyszy bluźnierstwa Twoje!“
„Niechcę kazania, Panie Papieżu!“ zawołał oburzony Napoleon. „Cóż to ma znaczyć, że stary Bóg jeszcze żyje? Czy może jaką groźbę?“
„Tak jest — groźbę i ojcowskie napomnienie.“
„Może Wasza Świątobliwość chcesz powiedzieć, że Bóg w reszcie wypełni ową klątwę, którąś na mnie włożył?“
„Klątwę ogłosiłem według ustaw kościelnych na świętokradzcę Napoleona Bonapartę, Cesarza Francyi. Przed Bogiem Najjaśniejszy Panie wszyscyśmy równi. Także i książęta powinni przestrzegać przykazań boskich!“
Śmiał się szyderczo Napoleon, gniewliwie przechadzając się głośnem stąpaniem.