Strona:Stary Bóg żyje.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śnie opatrzność boska tak sporządziła, że Papież wolno może kierować całym kościołem, będąc panem we własnym kraju!“
„Zaprawdę — to rzecz osobliwa!“ dodał z szyderczym uśmiechem Bonaparte. „Królowie całéj Europy posłuszni są na skinienie moje, wszystkie narody podbiłem sobie orężem zwycięzkim — są mi poddane — jedyny starzec ten, który jest zarazem moim więźniem gardzi przyjaźnią moją!“
„Najjaśniejszy Panie! Dla mnie starego człowieka będącego w niewoli Twojéj, przyjaźń Cesarza zaiste jest zaszczytem, aleć ja jako Papież muszę Cesarzowi powiedzieć: Czego Wasza Cesarska Mość odemnie wymaga jest nieprawością, a to dwojaką — bo najprzód mnie okradarz, a następnie żądasz, abym ja, jako obrońca prawa i sprawiedliwości grabież Twą potwierdził.“
„Doskonale! zaprawdę wybornie!“ — zawołał z urazą ów dumny! „Snać namiestnikowi Chrystusa jedynie zdaje się być pozwolonem Cesarzowi grubijaństwo w oczy powiedzieć.“
Najjaśniejszy Panie! Mocno ubolewam jeżeli szczerą prawdę grubijaństwem nazywasz!
„Jeszcze lepiéj!“ zawołał w zarozumieniu Pan Europy, nagle podnosząc się z krzesła. „Skończmy o téj sprawie, Panie Papieżu! Gardzisz moją przyjaźnią — skosztujesz więc gniewu mego!“
„Najjaśniejszy Panie!“ odrzekł pokornie Pa-