Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IV.

Pisze się teraz niezmiernie dużo i szeroko w Niemczech o polskich »Illuzyach«.
Zapewniająco, to znowu niechętnie, obietniczo lub zbywająco — w każdym razie coraz częściej figurują one polskie illuzye na szpaltach prasy niemieckiej! A przecież my żadnych nie mamy!
Przestroga, jakiej nawet przychylne Polakom pisma nie szczędzą — ono osławione »point de rêveries, messieurs!« wszystko jedno w jakiej formie nam się ją daje, zbyt nam jest zażyłą, byśmy jej znowu wysłuchiwać potrzebowali.
A więc rezygnacya, ostateczne złożenie broni, korne kajanie się przed niezłomnemi, nieugiętemi mocami tej śmiesznej »dziejowej konieczności?!«
O nie! tysiąckrotne nie!
Wielkiemu bohaterowi Kościuszce włożono w usta świętokradzki frazes: »finis Poloniae« — nigdyby się podobne zbrodnicze słowa nawet w obłąkanej rozpaczy przez krtań jego były przedarły — tym razem hi-