Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A tymczasem był gniew i rozterka między oboma braćmi wod na młyn spiskowców. Konstanty, który na rzecz młodszego brata zrzekł się tronu, czuł się jako jedyny i prawomocny monarcha Korony Polskiej, i z coraz większą zajadłości bronił swych wrzekomych praw. Pokrzyżował plany swego brata Mikołaja I, gdy tenże chciał wysłać wojsko polskie, by na nowo Burbonów osadzić na tronie francuskim, a równocześnie kazał generałowi Prądzyńskiemu wypracowywać plan, w jaki sposób najskuteczniej pokonać Prusy — a na tronie Prus osiadł był wtedy Fryderyk Wilhelm III, teść Mikołaja I!
A ten brutalny, nawpół zezwierzęcony paranoik, którego barbarzyńską dzikość z wielkim trudem poskramiała jego polska małżonka, Joanna Grudzińska — on który tylu oficerów polskich haniebnem swem postępowaniem popchnął do samobójstwa, on kochał na swój sposób swoje piękne, swoje z żadnem innem nie dajce się porównać wojsko — kochał je i czuwał nad niem zazdrośnie, bo chciał je przeciwko Prusakom poprowadzić.
To była jedyna uporczywa »idée fixe« Wielkiego Księcia Konstantego.
A tymczasem parło wszystko z gwałtowną szybkością do rozwiązania i rozstrzygnięcia. Wypadki następowały po sobie z piorunującą, żelazną logiką. Zaledwie ochłonęła Europa z niepokojącej lipcowej rewolucyi, a tu nagle wybuchła wrześniowa rewolucya