Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żę Radziwiłł (brat ks. Ferdynanda z Antonia), którego do śmierci w klasztorze Benedyktynów w Beuron łączyły serdeczne stosunki z rodziną Karwowskich — oraz ks. Jaskólski. Nagle przyszedł nakaz udzielania religii po niemiecku, czego oczywiście zacni ci kapłani odmówili. Gdy ich za to usunięto, zapytał się minister oświaty dr. Falk, Stanisława Karwowskiego, czyby on się nie podjął wykładania religii katolickiej po niemiecku, ponieważ z tego przedmiotu zdawał egzamin.
Naturalnie Karwowski stanowczo odmówił i za karę otrzymał w tej chwili nakaz opuszczenia w przeciągu trzech dni Ostrowa i udania się bezzwłocznie do nawskroś niemieckiego gimnazyum w Żaganiu na Śląsku.
Wobec krótkiego terminu, nie miał Karwowski nawet czasu do uregulowania swych spraw. Ponieważ kolei nie było, musiał wszystkie drogie po pradziadach pamiątki, w tem wiele wartościowych i artystycznych antyków, pozostawić na sprzedaż publiczną na rynku! Poczem z maleńskiem dzieckiem i chorą żoną ruszył pocztą w obce strony. Tłumy jednak ludzi rozmaitej wiary i narodowości, uczniów i obywateli, które żegnały odjeżdżających na poczcie, świadczyły z jednej strony o miłości, którą sobie w krótkim czasie zjednał, z drugiej były niejako niemym protestem przeciwko rozporządzeniu ministra. Karwowski był pierwszym nauczycielem Polakiem, którego wydalono z W. Księstwa Poznańskiego w strony całkiem niemieckie.
W Żaganiu zaczęło się prześladowanie na dobre. Nietylko, że wyrwanie z środowiska swojskiego i rodzinnego — rodzina posiadała różne majątki ziemskie w ostrowskiem i kaliskiem — była dla Karwowskiego i żony, (nie władającej zupełnie językiem niemieckim) nader bolesnem, ale na każdym kroku wygnańcom tu dokuczano. Gawiedź uliczna, oszołomiona niedawnym tryumfem francuskiej wojny, obsypywała wyzwiskami obcoplemieńców i często dziecko wracało obite i zapłakane do domu, inteligencya zaś na swój sposób okazywała zdumienie, że może w obrębie Rzeczy istnieć człowiek, do tego urzędnik, uważający się za Polaka.
Jedyną pociechą w tych ciężkich czasach było towarzystwo przezacnego księdza prof. Artura Heinricha, niemca, który umyślnie nauczył się po polsku, by módz spowiadać panią Karwowską i najwierniejszym był rodziny wygnańców przyjacielem.
Zaszedł wreszcie wypadek, który przynajmniej do pewnego stopnia położył kres prześladowaniu.
Utrzymywał wtedy na prastarym zamku żagańskim dwór niemal królewski książę Ludwik Talleyrand-Périgord i często przyjmował u siebie koronowane głowy. Z okazyi bytności ówczesnego następcy tronu, księcia Fryderyka Wilhelma (późniejszego cesarza Fryderyka III) nastąpiło przedstawienie m. i. pro-