Strona:Stanisław Ciesielczuk - Pies kosmosu.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIANA NA USTACH

Serce moje śpiewało tobie,
Rozmodlone ogniem najszczerszym;
Nazywałem ciebie swym bogiem
W trelowaniu nieśmiałych wierszy.

I myślałem, żeś ty naprawdę
Miłosierdzia, dobroci pełen —
Lecz dziś wiem już, że jesteś twardy
W okrucieństwie nad własnem dziełem.

Dusza moja miłością ciekła,
Zachłyśnięta ciepłą krwią uczuć —
Teraz garścią sięgnę do piekła,
Piekłem sobie zaleję gardło,

Zacznę płonąć jak brzuch wulkanu —
Dławkie bóle duszę utuczą —
Plunę juchą zapiekłą, czarną
W twą dalekość wygórowaną!

Widzę ciebie, chytrości dzika,
Czynisz z ludzi marną igraszkę,