Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oburzenia, lecz przeciwnie radości, jak u kogoś, kto stwierdza, iż wszystkie jego domysły się sprawdzają.
A dalej przed ich oczami potoczył się, niby niezwykły film kinematograficzny.
Nieznajomy, przysunąwszy do ściany, wielkie, rzeźbione krzesło, wskoczył na nie i pochwyciwszy oburącz wielki portret, przedstawiający Symeona Podbereskiego, sam zdjął go ze ściany i położył na podłodze, dając dowód wielkiej siły. Później jął palcami przebiegać szybko po tapecie, dopóki nie natrafił na to, czego szukał. Lecz chwilę próżno naciskał
— Przekręć strzałkę przy oknie! — zawołał do pana Karola. — Strzałkę, uruchomiającą maszynerję! Gdy jest zamknięta i tu zatrzask nie działa... Dlatego można opukiwać ściany, ile chcąc, a nikt nic nie znajdzie...
Pan Karol pospieszył spełnić rozkaz.
Znów dłoń mężczyzny niecierpliwie przywarła do tapety. Rozległ się suchy trzask... uskoczyła jakaś deseczka i w ścianie ukazał się otwór.
— Jest... Jest... — wykrzyknął z triumfem. — Prędzej latarkę...

Wkrótce blask elektrycznej latarki oświetlił wnętrze potajemnej kasetki. Lecz choć nieznajomy wsadził tam rękę z latarką, choć wspiąwszy się na palce długo zaglądał do środka, a drugą ręką badał zawartość skrytki — poszukiwania snać pozostały bezowocne, bo wyraz wielkiego rozczarowania odbił się na jego twarzy.

193