Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Półświatek.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ III.

Lenka odetchnęła z ulgą... Rychło ją opuści przygodny towarzysz.
W pokoju jest nadal ciemno. Nieznajomy dotrzymał słowa. To też Lenka, nie czuje ani strachu, ani wstydu. Wyrzuty sumienia? Daleko jest od nich... W swej tępocie i braku moralnego poczucia nie pojmuje całej ohydy sytuacji, w jakiej się znalazła... Raczej jest zadowolona, że wszystko się skończyło i że z głowy spadną przeklęte weksle...
Jak właściwie wygląda ten nieoczekiwany kochanek? Kto on?
Parokrotnie, przedtem starała mu się przyjrzeć w mroku. Starszy, nieco otyły mężczyzna. Na to była przygotowana. Ale kim jest, jaką posiada socjalną pozycję? Musi być bogaty i pochodzi zapewne z najlepszej sfery, bo zachowuje się, niczem skończony dżentelmen i wyraża w sposób wytworny. Bąknął