Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Półświatek.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w podobny sposób ukształtował się jej charakter. Lepiej było trzymać ją przy sobie i ukształtować na własne podobieństwo. Czyż teraz za późno? Nie, wygra najpotężniejszy atut, który nigdy nie zawodził. Olśni bogactwem, dostatkiem. Narysuje zawrotny miraż przyszłości... Ta wędka nie zawiodła ją z żadną z kobiet, a tyle ich przez salony „Helwiry“ przeszło i Hanka przecież jest kobietą, nie sposób, aby oparła się pokusie — a wówczas zdobędzie ją z powrotem, stanie się ona naprawdę jej córką.
— Pieniądz nie bywa, ani czysty, ani brudny! — wymówiła energicznie, zrzucając maskę. — Pieniądz jest potęgą, z którą się liczą wszyscy, niezależnie od źródła z jakiego pochodzi... Dziwnie rozumujesz, Hanko... Raz jeszcze ci powtarzam, że źródło mojego majątku nie jest tak straszne, jak nadal przypuszczasz... Nie wierzysz? Mniejsza o to... Ale bądź łaskawa zastanowić się nad jednem... Zbierałam fortunkę dla ciebie i wyłącznie z myślą o tobie... Szaleństwem byłoby pogardzić tą mocą, jaką daję ci do rąk... Czy wiesz Hanko, że podczas, gdy inne kobiety ciężką pracą zdobywać muszą kawałek chleba, lub posuwać się do najprzeróżniejszych kompromisów, chcąc zadowolnić choćby najskromniejsze zachcianki, tobie niczego nie zabraknie, o nic się nie zatroszczysz?
Że podczas, gdy inne kobiety znosić muszą kaprysy mężczyzn, lub drżeć, by mąż ich nie porzucił, ty możesz wśród tych, którzy będą się ubiegali o twoją rękę, przebierać niczem w ulęgałkach i każdy będzie posłuszny twemu najlżejszemu ski-