Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za chwilę. Czy mnie ucałujesz, czy zadusisz. Dlatego pójdę na twe skinienie choć do piekła. I jeśli zechcesz, od dziś znów ci będę oddaną towarzyszką, najwierniejszą kochanką...
— Tak! — mruknął w zamyśleniu. — Ciebie Tamarko, nigdy nie zadowolni, tak zwany przyzwoity człowiek, lniesz do zbrodniarza... A lata, któreśmy przeżyli wspólnie złączyły nas mocnym węzłem.
Poczęła, nawiązując do ubiegłych wypadków, żywo tłomaczyć.
— Czyż mało nie oszalałam z bólu, kiedy cię aresztowano, a później skazano na dwanaście lat więzienia w Szwajcarji za wyrabianie fałszywych monet, na skutek niezrozumiałej dotychczas denuncjacji. Fabryka przecież znakomicie była ukryta, a nam powodziło się tak dobrze. Choć nie byliśmy małżeństwem, uchodziliśmy za parę arystokratów i przyjmowano nas wszędzie. Ty, wielki pan, polak z kresów, który zdołał ocalić przed rosyjską rewolucją część magnackiej fortuny, ja, księżniczka gruzińska, którą jestem istotnie, twoja żona. Nic to do rzeczy niema, że moja rodzina dawno mnie się wyparła, a ty, kiedy poznaliśmy się w Rosji, byłeś wykolejonym rysownikiem. Pamiętam pierwsze w Moskwie nasze „uderzenie“. Ograbiliśmy z pieniędzy i brylantów jakiegoś kupca i z tym łupem ociekliśmy zagranicę... Tyś wpadł na genjalny pomysł „wyrabiania“ dolarów i przez dwa lata mieliśmy po uszy amerykańskiej waluty. Jakiego zadawaliśmy szyku i w Szwajcarji i w Paryżu i w Nizzy! A stale nam towarzyzsył Iwan w narodowym kozackim stroju, jakby jeszcze podkreślając nasze kresowe pochodzenie... Tyś go wyłowił

71