Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie gadać, zrobi się skandal i prawda wypłynie na wierzch...
— Nie wypłynie!
— Jakto?
— Unieszkodliwimy Zosieńkę!
A gdy patrzyła na niego zdziwiona jeszcze nic nie rozumiejąc, on z zimnemi błyskami w stalowych oczach, tłumaczył:
— W willi posiadasz jakiś podziemny pokoik, czy też piwnicę, którą przygotował — sama to opowiadałaś — nieboszczyk Iwan dla „wrogów“. Skorzystamy z tego więzienia! Gdy Zosieńka podpisze plenipotencję. zamknie się ją do tej celki, nie czyniąc najmniejszej krzywdy i potrzyma, dopóki wszystko nie zostanie załatwione.
Później ją się zwolni i zaręczam, że nigdy nie poskarży się nikomu. Rada będzie, że nas się pozbyła nazawsze, skoro pozna prawdę. A przez czas jej uwięzienia, dobrze dopilnuję, aby nikt niepowołany nie przedostał się do willi i nie pokrzyżował nam naszych planów... Służbę musisz, pod jakimśkolwiek pretektem odprawić...
Orzelska aż klasnęła w dłonie.
— Genjalny jesteś! — wyrwał się jej okrzyk, pełen uznania. — Naprawdę, genjalny!
— Nie wiem, czy jestem genjalny — odparł — ale w ten sposób obejdzie się bez zbrodni i trupów. A ja w gruncie brzydzę się morderstwem! Zdobędziemy tylko cząsteczkę tego, coś zamierzała pochwycić, lecz za to unikając większego ryzyka. Bo, wątpię, czy Zosieńka, zechce nas później prze-

233