Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czy powodowany obawą utracenia jej, starał się zachowywać delikatnie i grzecznie — o tyle teraz, gdy poczuł, iż trzyma ją mocno i jest mu ona posłuszną — wszystkie najgorsze, najbrutalniejsze cechy charakteru wychodziły na jaw.
Nie był już tym układnym i miłym chłopczykiem ze łzami, żebrzącym o słowo litości, okazywał się takim, jakim był w istocie nieokiełznanym, gwałtownym despotą.
— W każdym calu z Bartenjewa azjata wyłazi! — myślała z obrzydzeniem — toć ta cała jego kultura, to tylko polor zewnętrzny!
Pozatem powrócił huzar do najstraszliwszego swego nałogu, pijaństwa. Czy rozumiejąc, że trzyma Wisnowską li tylko terrorem, czy też nie mogąc zapanować nad staremi przyzwyczajeniami, pił od rana do wieczora, nie wiadomo z radości czy smutku.
Wisnowska doskonale czuła, jaką krzywdę wyrządza jej stałe przebywanie w towarzystwie oficera, to też wspólne wycieczki starała się ograniczyć do zamiejskich spacerów, stale zabierając z sobą którą z przyjaciółek lub jakiego znajomego, o którego Bartenjew mniej, niźli o innych, był zazdrosny. Ekskursje podobne na żądanie oficera, zwykle kończyły się gabinetem restauracyjnym, wspólnie spożywaną kolacją gdzieś poza miastem, przyczem kornet upijał się do nieprzytomności. Szczęście, jeśli znajdo-