Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wali się świadkowie, lecz jeśli świadków nie było, a znalazł się przypadkiem na cztery oczy z Wisnowską, znów poczynały się sceny i awantury. Pijany, albo bił głową o stół i rozpaczał, że rodzice nie zgadzają się na ich związek, co opóźnia ostateczne połączenie się z aktorką, albo rzucał pod jej adresem pogróżki, gdyby ośmieliła się mu stać niewierną, albo wreszcie proponował jej wspólne samobójstwo, o ile z jakichkolwiek przyczyn nie mogłoby ostatecznie dojść do skutku małżeństwo.
— Teraz coś innego postanowiłem — oświadczał — jeśli rozbiją nasze nadzieje, ja umrę, lecz ty musisz umrzeć wraz ze mną!
— Pragnie pan mnie zastrzelić? — zapytywała, nie wiedząc czy poważnie mówi czy pijany bredzi.
— Tak!
— I rękaby panu nie drgnęła?
— Nie! — śmiał się zadowolony z osiągniętego efektu, widząc przestrach na twarzy aktorki.
Co miały oznaczać te pogróżki dobrze nie rozumiała sama. Czy myślał w ten sposób naprawdę, czy tylko chciał ostatecznie nastraszyć — pozostawało zagadką.
Ale życie stawało się nie do zniesienia.

Wreszcie odbyła się premjera „Żywego Posągu“. Mimo wszelkie przykrości i zmartwienia