Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tem zezwalać na odwiedziny, skoro projekty marjażowe tak szczęśliwie się rozprysły?
— Żal mi się zrobiło chłopaka...
— Bardzo pięknie! Lecz on, napewno, twoje postępowanie zupełnie inaczej sobie tłomaczył i sądził, że zostaniesz jego żoną, gdy usunie przeszkody... Teraz uważa cię za swą własność, jest zazdrosny i może popełnić jakie głupstwo...
— Mówiłam ci, co było wczoraj!
— Wymógł obietnicę groźbą samobójstwa? Rozumiem, że tak postąpić musiałaś, nie było innego wyjścia! Gdyby dla ciebie, znanej artystki polskiej oficer rosyjski odebrał sobie życie — wywołałoby to skandal niebywały i wielceby ci szkodziło w dalszej scenicznej karjerze...
— Brr... Nawet nie wspominaj! Zresztą nie chcę mieć niczyjej krwi na sumieniu!... Ale przecież ta przysięga mnie nie obowiązuje... Co robić? Co robić? Radź! Jak mam się uwolnić od tego natręta? — załamywała ręce bezradnie aktorka. — Toć ani matce, ani tembardziej Olkowi szczerze nie mogę powiedzieć, co wczoraj zaszło!
— Masz rację, że nie możesz wtajemniczać Myszugi. Napewnoby cię nie zrozumiał a sądził, że huzar miał jakie prawa do ciebie, jeśli tak postępował. Zaczęłyby się tylko dąsy i kwasy. Musisz sama znaleźć jaką radę?
— Ale jaką?