Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ach, to ty! — ucieszyła się szczerze aktorka, na widok swej krewnej Julji Kruziewicz, którą bardzo kochała i przed którą nie miała tajemnic. — Dobrze, że cię widzę! Zamknij za sobą drzwi, aby nas nikt nie podsłuchał i siadaj tu, koło mnie... Mam straszną migrenę, okropne przykrości i zmartwienia...
— Cóż się stało kochanie? — ton ździwienia zabrzmiał w głosie Julji — czarna melancholja? a ja wybrałam się, żeby winszować... Słyszałam, od twojej matki, że Myszuga do ciebie powrócił... i skoro tylko rozwód otrzyma macie się pobrać...
— Wiedziałam, że do mnie powróci, z lekkim odcieniem dumy oświadczyła aktorka — lecz nie o Myszugę chodzi, a o kogoś, na kim mi wcale nie zależy...
Tu poczęła opowiadać o swych przejściach z Bartenjewym.
— Ten huzar! — zawołała przyjaciółka, posłyszawszy całą historję — to taki warjat? Nigdybym nie przypuściła! Widziałam go parę razy u ciebie, wyglądał na bardzo spokojnego...
— Niestety i ja tak myślałam!
— Droga Maniu! — jęła mówić panna Julja, po chwili rozwagi. — W tej całej sprawie jest wiele też i twojej winy. Pocoś wogóle smarkacza ciągnęła i zapraszała, kiedy już przestał bywać. Poco było łudzić nadzieją małżeństwa a po-