Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

działam, iż ceni we mnie więcej artystkę niż kobietę! Miałam słuszność postępując z nim delikatnie, inaczej próżno uraziłabym biedaka... Wytłomaczył sobie miłość zupełnie i wszystko układa się jaknajlepiej...
Kornet starał się jakby nawet podkreślić, iż zaniechał poprzednich zamiarów, li tylko kładąc nacisk na to, że sprawia mu przyjemność towarzystwo aktorki. Czasem jeno, widząc ją otoczoną wielbicielami, rzucał na nich z podełba, specjalnie na Myszugę, złe i twarde spojrzenie.
Tak upłynął szereg tygodni, nadszedł kwiecień a wraz z nim ciepłe, piękne i słoneczne dni.
Kiedyś będąc u Wisnowskiej, Bartenjew na odchodnem zapytał:
— Taką wspaniałą mamy pogodę! Czy nie wybrałaby się pani na spacer do Wilanowa?
— Z wielką przyjemnością — odparła, rada odetchnąć świeżem powietrzem — jutro, bo nie gram w teatrze. Zrobimy wspaniałą wycieczkę.
— Czy pojedziemy we dwójkę?
— Och, nie! To byłoby trochę niewłaściwe! Poproszę Myszugę, napewno się z nami wybierze!
— Myszugę?... Jak pani uważa...
Nazajutrz wyruszono za miasto. Wisnowska jechała w powozie ze śpiewakiem, koło nich konno wraz z ordynansem galopował huzar. Aktorka była rozbawiona i roześmiana, niby mała dziewczynka. Cieszyło ją wszystko: i poczynają-