Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czego jabym dla mademoiselle Marie nie zrobił! — obrzucił ognistem spojrzeniem niby dwudziestoletni młodzik, wdzięczną postać aktorki. Pomyślę... Oczywiście są to sprawy dalsze. Jeśli pani pozwoli, w tych dniach, sam do niej zajdę i wiadomości przyniosę...
— Ależ to prawdziwy zaszczyt dla mnie ekscelencjo! — odparła, na pożegnanie badając w duchu, czemu przypisać niezwykle serdeczne zachowanie rosjanina. Zakochał się chyba — pomyślała — et, za stary już aby bawił się w amory.

PRÓBA...

— Wszystko więc układa się znośnie! — informowała dnia następnego Wisnowska swą przyjaciółkę. — Widzę, że Palicyn jest mi przychylny i do wyjazdu dopomoże. Zagranicą spotkamy się z Olkiem, jego rozwód posuwa się naprzód!..
— A cóż ten twój Bartenjew? — zagadnęła panna Julja.
— Jeszcze miesiąc znosić go muszę! Boże! Mało z nim nie oszaleję! Cóż to za nuda i piła chodząca! W kółko plecie: „kochasz nie kochasz, bo się zastrzelę!“ Och...
— Słuchaj Maniu! Wiesz, do jakiego, po dłuższej rozwadze, doszłam przekonania...
— No?...