Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Za miesiąc dopiero ekscelencjo! — jęknęła Wisnowska, sądząc, że prędzej uda jej się uwolnić i myśląc z przerażeniem, że jeszcze miesiąc będzie musiała znosić Bartenjewa — dopiero od pierwszego lipca! Nie wiem, czy tyle czasu wytrzymam! Jestem naprawdę wyczerpana, osłabiona...
— Nic nie poradzę! Zerwałoby się spektakle i publiczność mogłaby się awanturować!
— No... tak... potwierdziła bez przekonania.
— Potem zaraz wyjedzie pani... najlepiej do Zakopanego — pragnął pocieszyć generał — oczywiście nie na długo, zatęsknilibyśmy się bez naszej gwiazdy!
— Kiedy... ja... Ja o co innego przyszłam prosić! Nie wystarczają mi tutejsze warunki, pożądam sławy na szerokim świecie! Chciałabym występować na zagranicznych scenach! Dlatego pragnęłabym się zwolnić conajmniej na jeden rok! — zakończyła z pewną obawą, przewidując, iż Palicyn będzie robił trudności.
— Hm... i o tem słyszałem! Nawet pochwalam projekt! — odparł zupełnie nieoczekiwanie — Zamierza pani wyjechać do Anglji i Ameryki? Może mógłbym być pomocny mojemi znajomościami?
— Pan jenerał by zechciał? — ździwiła się niespodziewanym zaofiarowaniem usług.