Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przepiękną była księżna, kiedy tak przemawiała do mnie. Lica płonęły rumieńcem, oczy gorzały zapałem i poświęceniem bez granic... Zaiste, podobną była do Wenery, co zstąpiwszy z Olimpu, pragnie zamieszkać na ziemi, gwoli afektu dla śmiertelnika... Z zachwytem mimowolnym spozierałem na jej twarzyczkę, jednak...
— Czemu nie odpowiadasz?...
Czemu nie odpowiadałem? Ach, gdybym wierzył nawet jej zapewnieniom, gdybym wierzył, iż mówi nie pod wpływem chwilowego kaprysu, gdybym wierzył, iż porzuciwszy i księcia Kamila i swe stroje i pałace, naraziwszy się nawet na cesarski gniew, pragnie uciekać ze mną, lub stać się moją małżonką — odpowiedź moja nie wypadłaby inaczej, niźli wypadła:
— A jednak wszystko to niemożebne, wasza cesarska wysokość!
— Niemożebne?... Czemu?... Przestańże mnie, powtarzam, tytułować cesarską wysokością! Wnet pobiegnę do brata, wyznam całkowitą prawdę, musi mnie zrozumieć, musi cię uwolnić...
— Wstawiennictwo pani, u najjaśniejszego pana, raczej zaszkodzić mi może... Chyba zechce miłościwa pani mu oświadczyć szczerze, iż... zapinki otrzymałem, jako upominek za przygody w Blois... Jest to jednak niemożebnem, bo opowiadając o Blois, musiałaby księżna siebie skompromitować, a mnie ponownie narazić... Wszak cesarz zapytałby, czemuśmy się tam oboje znaleźli... A więc, nie mogąc w niczem dopomóc, najlepiej będzie, o ile zechce wasza cesarska wysokość, pozostawić mnie własnemu losowi...
— Ależ ja wyznam bratu, że cię kocham!
— Tego właśnie pragnę uniknąć!
Pardi!...

177