Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiesz mu, poruczniku, że przybyłam z rozkazu cesarza...
— Tak... tak... rozumiem... Ale wasza cesarska wysokość nie posiada przepustki na piśmie... A najjaśniejszy pan zabronił kogokolwiek...
— Odpowiadam za wszystko!
Tyle stanowczości zadźwięczało w głosie księżnej Borghese, iż nieszczęsny porucznik, nie śmiąc dalej czynić uwag dostojnej damie, wycofał się z celi, zamknąwszy dyskretnie drzwi za sobą.
Povero mio — zawołała Paulina, gdyśmy pozostali sami, — poverino, coś ty przezemnie wycierpiał!
Więc jednak, pospieszyła na pomoc!
— Biedaku! — mówiła, zarzuciwszy mi ręce na szyję — przybiegłam, skoro tylko mogłam...
Starałem się delikatnie uwolnić z uścisków.
— Czy cesarz wie? — zapytałem.
— Nie, jeszcze nic nie wie! Przódy pragnęłam porozumieć się z tobą i cię pocieszyć... Ach, te przeklęte zapinki!... — Przybywała więc, bez wiedzy cesarza, przedostawszy się do aresztu podstępem! Nowe szaleństwo...
— Pani!
— Jak ty ozięble mnie witasz! Wszak nie gniewasz się na mnie?...
Ja miałem się nie gniewać na nią, ona jeszcze o to zapytywała?
— Nie przypuszczałam, iż fratello pozna guzy i tak się rozzłości! Małom z balkonu nie spadła ze strachu, kiedy począł krzyczeć...
— Taki dyshonor...
— O to się nie martw! Wszyscy się domyślili, że ta niełaska przezemnie na ciebie spadła, a niesforny koń był jeno przyczepką! Domyślili

175