Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mój temat a obecnie? Kuzunow ma długie ręce będzie się mścił...
— Czyżby?
— Jestem przekonana! Znam go dobrze Gotów zwrócić uwagę policji na wypadek w Wilnie!
Marlicz zbladł.
— Będzie się obawiał kompromitacji!
— Może! Zresztą nic nie udowodni! Drangiel — wymówiła z zawziętością — przecież sam odebrał so bie życie! W każdym razie, moglibyśmy być narażeni na policyjne dochodzenie, a tego lepiej uniknąć! Nie chcę być zamieszana w nowy, nieprzyjemny proces!
— A żeby wszyscy diabli porwali tego przeklętego Mongajłłę — zawołał z wybuchem gniewu. — Czyż mogłem kiedy przypuścić że przez tego dziada rozbije się wszystko! Po co się z nim wdawałem?
Wzruszyła ramionami.
— Raz ci już powiedziałam, że nie należy myśleć o tym co się stało i co się nie odstanie, a o tym, jak postąpić obecnie. Na przyszłość będziesz miał naukę, żeby z nieznajomymi nie zawierać zbytecznych przyjaźni, bo to pociąga nieobliczalne konsekwencje. Ale, pozostawmy w spokoju Mongajłłę. Powtarzam, musimy jaknajprędzej opuścić Warszawę w ciągu najbliższych dni. Gotowa jestem sprzedać za grosze wszystko, co posiadam, byle wyjechać jaknajprędzej.
Znów popatrzyła melancholijnie na luksusowe, stylowe meble, kosztowne dywany i obrazy, zdobiące salonik, a zakupione przez Kuzunowa.
— Dokąd zamierzasz wyjechać?
— Przecież nie pozostanę w kraju. Plotka rychło dotrze tu wszędzie i uniemożliwi wszelkie zamiary. Należy wyjechać zagranicę. Tylko tam są ludzie