Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niestety — wyrwał się jej okrzyk gwałtowny — poznałam obłudę i przewrotność męską. Czy który z was zrobi co bezinteresownie? Gotowa byłam naprawdę... ale w ostatniej chwili zabrakło mi odwagi...
— Doskonale się stało! Co zaś się przewrotności męskiej tyczy, pozwolę sobie zauważyć, że bywają wyjątki. Proponuję więc pani, aby zechciała tu na kanapie przenocować, podczas gdy ja udam się do sypialni... Zaraz przyniosę kołdrę i poduszki... Jutro zaś opuści pani mieszkanie, o dowolnej porze.
— Pan się zgadza?
— Nie tylko się zgadzam, ale proszę...
Wyszedł do sąsiedniego pokoju i wnet powrócił z pościelą. A gdy powstała z otomany, sam jął szykować posłanie.
Ona podeszła do okna — i spozierając na szarzącą się w pierwszym brzasku lipcowego poranka ulicę — dawno minęła już trzecia — długą chwilę pozostawała w zadumie. Wreszcie cicho wyszeptały jej wargi.
— A jednak... spotkałam... przyzwoitego człowieka!
Otocki, ukończywszy swą „pracę“, zatrzymał się w niepewności. Odejść czy pozostać? Czy mimo jego dżentelmeńskiego postępku, nie zdradzi nadal swej tajemnicy. Choć wiele się domyślił i musiała przyznać mu słuszność — w gruncie nie wiedział nic o niej! Czyż ta młodziutka, urocza dziewczyna, dziecko prawie, popełniła czyn jaki, tak straszny, że nawet mogąc liczyć na jego pomoc, woli z tej po-

22