Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ostateczny nieodwołalne zdobycie chwiejnego kochanka.
„Pragnę go mieć, opiera mi się — więc go zdobędę!“ — oto myśl przewodnia.
Szturm gwałtowny osiągnął swój cel.
Chopin uległ tylokrotnym nawoływaniom i miłosnym okrzykom trzydziesto czteroletniej syreny. Był w wieku Musset’a, miał dwadzieścia osiem lat. Pośpieszył z zapewnieniem o swem nieodwołalnie zerwanem a zamierzonem małżeństwie i... przyjechał do jaskini lwicy... do Nohant.
On istotnie wielce nieśmiały, idealny, skromny w postępowaniu z kobietami, subtelny i delikatny, prawdziwie „panna“ Chopin — dał się uwieść rozwydrzonemu a wytrawnemu amantowi — „panu“ Sand. Może porwał go ten wir namiętności, jaki potrafiła dokoła siebie świetnie wytwarzać George, może uwierzył zapewnieniom „wieczystej przyjaźni“ i chwiejny, chorowity, słaby sądził, że w tej szalejącej kobiecie znajdzie trwałą oporę.
Dość, że Sand pragnęła go zdobyć... i zdobyła.
Chopin zdobyty, Chopin jest w Nohant... ale pozostaje jeden szkopuł. Istnieje pan Mallefille, wychowawca dzieci, roszczący sobie — o niedelikatny człowiek! — jakieś tam prawa. Twierdzi, że była jego kochanką, gdy się nudziła w wiejskiej głuszy? Cóż z tego! Była, ale nie chce być — a on, jak Pagello, nie może nic