Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czono polubownie. W myśl układu pani Sand otrzymywała ukochane Nohant, zobowiązując się pokrzywdzonemu małżonkowi wypłacać dość znaczną roczną rentę. Dzieci pozostały przy niej.
Mimo umowy, niesnaski między stronami trwały czas jakiś: musiała siłą odbierać córkę Solange, podstępnie wykradzoną przez ojca, pragnącego snać podwyżki renty. — W 1841 r. dopominał się on gwałtownie o „piętnaście słoików konfitur i piecyk żelazny wartości piętnastu franków“.
Przyznać trzeba, że był gentlemanem o szerokim geście!
Pozbywszy się ostatecznie małżonka, Sand szybko pozbyła się wszelkich więzów innych, bo jak fama głosi — równie szybko udzieliła „dymisji“ — „temu poczciwemu“ Michel’owi z Bourges!
Murzyn uczynił swoje — murzyn mógł odejść! Już to zbytnią wdzięcznością nie odznaczała się nigdy, chyba w mowach wielce sławnego swego obrońcy Michel’a.
Zapewne i on ostatecznie doszedł do podobnego przekonania.

OSAMOTNIONA I NIESPOKOJNA...

Kiedyś pisała George:
„Gdyby się znalazł człowiek, któryby mnie podporządkował sobie, byłabym ocalona, bo wol-