Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wewnętrznego spokoju! Twoja dusza, wiecznie poszukująca szczęścia a nie potrafiąca go zdobyć — jest w rozterce! Szukasz drogi? Ja ci ją wskażę! Powróć na łono rodziny, stań się z powrotem żoną i matką! Wtedy zyskasz ogólny szacunek... i gdy zechcesz być naprawdę uczciwą kobietą... każdy z nas uchyli przed tobą czoła!“
Na tę mowę, replikował gwałtownie Michel z Bourges. Walczył podwójnie — jako obrońca i jako kochanek.
„A któż — wołał z emfazą — jest winien niewłaściwościom, jeśli nie mąż! Mężczyzna urabia kobietę i taką się ona staje jaką on wychowa! Toć odaną mu została jako dziecko niemal! Z jakiej strony życie jej pokazał? Ze strony winnych oparów i rozpusty ze służebnemi dziewczynami! Kto ją pozbawił dachu nad głową a brutalnem postępowaniem wygonił niemal z domu? Jakie prawa rościć sobie może obecnie do niej, skoro go nie ciekawiło przez lat sześć, co czyni pędząc życie sama? Toć przez cały ten czas jej postępowaniem nie czuł się dotknięty! Teraz, gdy pani Dudevant nie chce znosić ponownie grubiańskiego obchodzenia — teraz dopiero przypomina sobie o zdradach! O, jaki dziwny mąż!
Nie! Panie szanowny! Skoro chce się rządzić kobietą — należy na to posiadać jakąkolwiek wartość duchową! Skoro tej wartości niema —