Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale Sand wynalazła lepszy sposób. Pójdzie go pielęgnować, jeśli to możliwe. Odpisuje:
„Czy twoja matka się sprzeciwi? Mogę wziąć fartuch i czepek służącej. Twoja siostra mnie nie zna, matka będzie udawała, że mnie nie poznaje i ujdę za siostrę miłosierdzia. Błagam cię, pozwól, abym czuwała przy tobie dzisiejszej nocy!“
Istotnie pani Sand w przebraniu przybyła i czuwała nie jedną, lecz parę nocy przy łożu chorego.
Chory szybko przychodzi do zdrowia i zdaje się być całkowicie z kochanką pogodzony. Ponieważ na ich temat kursują najzłośliwsze plotki w Paryżu, pisze ósmego listopada kartę do najzawziętszego wroga Gustawa Planche’a, w której oświadcza, że o ile nie zaprzestanie rozsiewania pogłosek, będzie musiał z tej sprawy wynieść odnośne konsekwencje. Swój adres podaje Quais Malaquais № 19, czyli mieszkanie Sand — nie oznacza to, by zamieszkiwali wspólnie, oznacza tylko pewną demonstrację, mającą na celu wykazanie całkowitej z nią łączności.


∗                    ∗

Niestety, zawarta zgoda trwa krótko. Znów te same swary, kłótnie, wypominanie przeszłości.
Oboje chcieliby zerwać, ale nie mają dość siły.
— Chcesz bym odeszła?... zapytuje George.