Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Liszt“. Prośbie najlepszego przyjaciela nie mógł odmówić i zmuszony był przybysza zaprosić do siebie. Lentz siada do fortepianu i poczyna grać. Gra dobrze, widać, iż jest uczniem Liszta.
Chopin oświadcza:
— Owszem, posiada pan zdolności! Będę panu udzielał dwie godziny tygodniowo; proszę być punktualnym! U mnie wszystko idzie jak w zegarku, dom mój, to mechanizm...
Po pewnym czasie zaprasza go kiedyś w celu poznania z panią Sand, ponieważ Lentz aż płonie, by być jej przedstawionym. Przybywa więc i zastaje prócz George, Paulinę Viardot, panią Marliani i jeszcze parę osób. Sand nie odzywa się słówkiem — niecierpi rosjan, ale gość siada umyślnie obok niej, podczas gdy Chopin „fruwa dokoła, niby niespokojna ptaszyna“. Chcąc stworzyć nastrój, prosi ucznia o odegranie jakiegoś popisowego utworu. Lentz, nieco onieśmielony, stosuje się do woli mistrza i spełnia zadanie znakomicie. Ale gospodyni milczy w dalszym ciągu zawzięcie. Lentz zapytuje:
— Czy nie odwiedzi pani Petersburga?
— Nie zniżę się nigdy do krainy niewolników!
— Dobrze pani uczyni... mogłaby pani zastać drzwi zamknięte!
George spogląda, zdumiona niespodziewaną repliką i szeroko otwiera swe „przepastne