Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mężczyzni zamienili chytre, a okrutne spojrzenia...
— Gdyby zrobiła cośkolwiek podejrzanego... postąpić z nią, jak nie z moją siostrą... Jasne?... Broń jest... Żadnych ceremonji...
Znów skrzyżowały się złe, stalowe błyski oczu. Ponownie mruknął starszy:
— Wiadoma rzecz...
— Gdyby wszystko było w porządku — rzucił rzekomy Smith na zakończenie — kobietę szanować... A tamci zginąć muszą...
Uspokojony odjechał do miasta. Pewny był swoich pomocników. A Irmę, jeśliby nawet nie okazała chęci po temu i tak zatrzymałby siłą w willi.





194