Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

habilitacji dla „Magnusa“ i dla pana.. Koń oczywiście biegać musi w pańskich barwach, bo z powodu żałoby, pod mojem nazwiskiem mi go puszczać nie wypada...
Grot poczerwieniał z radości. Nie spodziewał się podobnego zaszczytu, sądząc, że konie Świtomirskiej startować będą — jak to w podobnych wypadkach jest w zwyczaju — pod jakiem fikcyjnem nazwiskiem.
— Ależ, pani... — mruknął, obawiając się czy podobne wyróżnienie nie wywoła komentarzy.
— Tak postanowiłam! — przerwała. Skoro więc pan wygra, będzie to dla niego podwójna przyjemność... Ja zaś może wybrnę z długów trochę, nagroda wynosi koło stu tysięcy... a tu tyle do płacenia...
Nie dodawała panna Tina, że pragnąc oczyścić pamięć brata, zdążyła już pozaciągać pożyczki gdzie się dało i niemi pozaspakajać najbardziej natrętnych wierzycieli. Nie dodawała również, że dzięki podobnemu poświęceniu, wyczerpawszy wszystkie źródła, pozostała niemal bez grosza i całą jej nadzieją w przyszłości na poprawienie złych interesów, w których dzięki lekkomyślności Huby się znalazła — było zwycięstwo „Magnusa“ w „Derby“...
Koń ten stawał się stale dla rodziny Świtomirskich albo deską ratunku, lub też ostateczną zgubą... Pocóż te szczegóły miała powtarzać Grotowi?... Teraz tylko na zakończenie rozmowy, rzekła:
— Wierzmy mocno, że będzie dobrze, bo musi być dobrze!... Dziwnieśmy z panem złączeni, panie Grot!.. I niechaj pan mi szczerze wierzy, że w tych ciężkich chwilach, kiedy pozostałam sama, najwięcej liczę na niego i uważam go za prawdziwego przyjaciela, więcej jeszcze niźli przyjaciela, bo...

116