Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Czarny adept.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O nie! To nie zmaterjalizowany, cuchnący krwią i brudem, pozbawiony wszelkiego uroku bolszewizm! To nie komunizm posiadania, to indywidualizm swobodnego wyboru. Łączenie dowolne nowej mocnej rasy.
Złączenie dwojga, niezwiązane kanonem, zachowujących swą swobodę, bo dotychczasowe prawodawstwa swemi kościelnemi i świeckiemi prawami, przysądzają na własność, człowieka człowiekowi, upodobniając małżeństwo do hypotecznego zapisu.
My pragniemy zgoła innego! Pragniemy ukształtowania życia w potokach słońca, piękna starożytnej Ellady!
Niechaj związki nasze będą, niby pocałunek Djonizota złożony na wargach Persefony, niby nauki bogini Astarte, udzielane śród wonnego kwiecia wybranym kapłankom... stosunek Aspazji do Peryklesa... Tego pragniemy! Czyż to nie szlachetne i najpiękniejsze, co wyobrazić sobie można?
Głos brzmiał tak nielodyjnie i ujmująco, iż z trudem walczyłem z wrażeniem. Pojmowałem, obecnie, niewiasty, które tak łatwo ulegały urokowi paradoksów!
— Panie! Wstąp pan do naszego związku... nie, to może przedwcześnie! Lecz bądź na naszem zebraniu. Umyślnie pragnę pana wprowadzić! Wtedy sam naocznie przekonasz się, osądzisz... i zmienisz zdanie!
Wąż kusiciel stawał się coraz bardziej niebezpieczny.
— A gdybym się zgodził, jaką formalność mam dopełnić, by zostać na posiedzenie dopuszczonym?
— Prawie żadnej! Będziesz mym gościem. Formalność? Chyba tą, co wszyscy... drobiazg... tak, na wszelki wypadek, należy złożyć oświadczenie, że