Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

24
36. posiedzenie Sejmu w dniu 20 marca 2013 r.
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.

Poseł Łukasz Gibała

kryteria, a nie martwmy się przyszłością strefy euro. (Oklaski)
Podobnie chwiejne stanowisko co w kwestii waluty euro niestety rząd prezentuje w kwestii dalszej pogłębionej integracji politycznej, integracji europejskiej. Pan minister Sikorski słusznie przytoczył dane, które pokazują, jak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat spadła rola Europy na świecie. Otóż w 1980 r. w Europie wytwarzano ponad 1/3 światowego PKB, czyli co trzecia usługa była świadczona w Europie, co trzeci towar produkowany na świecie był produkowany w Europie. Obecnie jest to mniej niż 20%, a za jakieś 15–20 lat, czego chyba pan minister już wprost nie powiedział, to będzie około 10%, czyli zaledwie co dziesiąte dobro będzie wytwarzane właśnie w Europie, i jeśli nie zatrzymamy tej tendencji, to jest oczywiste, że Europa zostanie kompletnie zmarginalizowana, że będziemy mało liczącym się przylądkiem w świecie zdominowanym przez Azjatów. Jest tylko jeden sposób, żeby tę tendencję odwrócić. To pogłębiona integracja europejska, również polityczna. Unia Europejska musi mieć jasno określone ośrodki decyzyjne, które muszą dysponować większą niż obecnie władzą. I musimy się pogodzić z tym faktem, że jeśli my, Polacy, Europejczycy, chcemy w przyszłości liczyć się w walce o globalny prymat ze Stanami Zjednoczonymi czy z Azją, to musimy, niestety, wyrzec się kolejnej części naszej narodowej decyzyjności i pomimo tych historycznych zaszłości i podziałów musimy jeszcze ściślej współpracować z innymi krajami w ramach Unii Europejskiej.
Kolejny temat to kwestia transatlantyckich relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Ruch Palikota deklaruje, że będzie wspierał rząd w budowie partnerskiej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. O ile współpracę dostrzegamy, o tyle tego partnerstwa nie widzimy wcale. (Oklaski) Z jednej strony bowiem my, Polacy, pomagamy Stanom Zjednoczonym w wojnach, które nie są naszymi wojnami. Wojna w Iraku – niedawno minęła właśnie 10. rocznica naszej interwencji – czy wojna w Afganistanie to są wojny, które Amerykanie toczą w związku z zagrożeniem terrorystycznym i z hipotezami, że te kraje wspierają terroryzm w związku z atakiem na Stany Zjednoczone. Na nas, na Polakach, rzeczywiście ciążą obowiązki sojusznicze, ale nasze zaangażowanie w Iraku czy w Afganistanie jest znacznie większe, niż wynika to z samych traktatów. Jest to ewidentny gest przyjaźni wobec Stanów Zjednoczonych. To, że w Iraku zginęło 28 Polaków, a w Afganistanie już 38, jest ofiarą ze strony Polski o ogromnej wartości. Pomijam już kwestię środków finansowych.
Co my, Polacy, dostajemy w zamian? Otóż, jak słusznie zauważył w jednym z wywiadów pan minister Sikorski, od 20 lat nic się nie zmieniło w takiej drobnej sprawie, jak kwestia wiz dla Polaków do Stanów Zjednoczonych, mimo że Polacy już od dawana nie jeżdżą do Stanów Zjednoczonych zarabiać, bo to się po porostu nie opłaca, lepiej wyjechać do Unii Europejskiej. Mimo to Stany Zjednoczone poza kolejnymi obietnicami – teraz jest kolejna obietnica – nie zrobiły nic, aby to zmienić. Pewnie przez 20 najbliższych lat nic się w tej materii nie zmieni.
(Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski: To jest wina MSZ?)
Zaraz przejdę do tego, czyja to jest wina.
Podobnie słyszymy, że plany budowy tarczy antyrakietowej zostaną mocno zrewidowane, jeśli chodzi o tę część europejską. Widzimy wreszcie, że pan prezydent Obama i niektórzy inni wysoko postawieni urzędnicy Stanów Zjednoczonych mają problem z nauczeniem się podstawowych faktów i nie potrafią unikać takich wpadek, jak na przykład nazywanie obozów koncentracyjnych, które były na terenie Polski, polskimi obozami śmierci, co dla nas, Polaków, jest oczywiście przykre.
W kontekście tego ostatniego faktu ciekawa jest reakcja MSZ na tę wpadkę. Otóż kiedy prezydent Komorowski napisał list do prezydenta Obamy z prośbą o wyjaśnienie tej sprawy i przyszła odpowiedź ze strony prezydenta Obamy, to rzecznik MSZ pan Marcin Bosacki stwierdził, że list prezydenta Obamy to dobry, godny list. Problem w tym, że w jednym z wywiadów profesor Nałęcz, doradca prezydenta, powiedział, że rzecznik MSZ Marcin Bosacki nie mógł znać treści tego list. W związku z tym pytam pana ministra, czy to jest praktyka w MSZ, że państwo oceniacie dokumenty, których treści nie znacie. (Wesołość na sali, oklaski) Być może, panie ministrze, jest tak, że a priori zakładacie, że wszystko, co napisze prezydent Stanów Zjednoczonych, jest dobre i godne. (Wesołość na sali, oklaski) Jeśli taką politykę prowadzicie, jeśli taką politykę przyjmujecie, to ja się nie dziwię, że te relacje wyglądają tak, jak wyglądają, i że ze Stanami niczego nie jesteśmy w stanie załatwić, skoro z góry zakładamy, że wszystko, co zrobią i powiedzą, jest dobre i godne. (Oklaski)
(Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski: Nie miał pełnej wiedzy.)
Widocznie pan profesor Nałęcz mówił nieprawdę. Nie miał pełnej wiedzy, mimo że jest doradcą prezydenta. Dobrze, niech będzie, że nie miał pełnej wiedzy. Nie wnikam w relacje między MSZ a prezydentem. W każdym razie apeluję do pana ministra Sikorskiego o mniej bezkrytycznego uwielbienia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, a więcej zdrowego rozsądku.
Kolejna ważna rzecz – cieszę się, że pan minister Sikorski to poruszył, aczkolwiek moim zdaniem w zbyt małym zakresie – to kwestia negocjacji, które rozpoczną się w czerwcu. Chodzi o negocjacje między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, które będą dotyczyły utworzenia transatlantyckiej strefy wolnego handlu. To jest projekt o ogromnej wadze. Rzeczywiście może to być narzędzie do tego, żeby rywalizować w sposób skuteczny z Azją. Na terenie tej strefy będzie mieszkać prawie miliard ludzi, będzie tam