Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

20
36. posiedzenie Sejmu w dniu 20 marca 2013 r.
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.

Poseł Witold Waszczykowski

deficyt demokracji, mówiąc eufemistycznie. Brak demokracji to brak przejrzystości procesu decyzyjnego, brak zasad prawnych w życiu politycznym, to możliwość podejmowania zaskakujących, arbitralnych, nieprzyjaznych decyzji i gestów – mamy z nimi do czynienia – to ciągłe groźby rozlokowania ofensywnych broni w okręgu Królewca czy rosyjsko-białoruskie manewry o charakterze ofensywnym.
Ostatnia wizyta prezydiów Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu i Senatu w Moskwie obnażyła katastrofalny stan relacji polsko-rosyjskich. Zamiast zdeterminowanej polityki wyjaśniania i rozwiązywania dzielących nas problemów odkryliśmy proces zamiatania pod dywan – przysłowiowy dywan – trudnych spraw i problemów. Oba rządy, polski i rosyjski, stworzyły iluzję procesu pojednania. Utworzono szereg bilateralnych grup, centrów, forów, konferencji, seminariów w celu prowadzenia rozmów o rozmowach lub co najwyżej tworzenia rejestrów rozbieżności. Większość dzielących nas spraw nie została rozwiązana i nie widać żadnej perspektywy na pozytywne rozstrzygnięcie. Usłyszeliśmy, że podnoszenie trudnych spraw z bilateralnej historii to jątrzenie. Nie, to poszukiwanie prawdy. Możemy zakładać, że jeśli jesteśmy oszukiwani w odległych kwestiach historycznych, jak sprawa katyńska, gdzie tak naprawdę nie domagamy się żadnych odszkodowań i kar, to tym bardziej jesteśmy oszukiwani w sprawach bieżących, w takich sprawach jak dostawy ropy dla Możejek czy ceny gazu dla Polski, zwrot wraku z katastrofy smoleńskiej. W Moskwie dano nam do zrozumienia, że wrak nie wróci dopóty, dopóki staramy się wyjść w naszym śledztwie poza ustalenia rosyjskiej komisji MAK. Tak więc Rosjanie obawiają się, że wrak samolotu może stanowić istotną wartość dowodową. Myli się pan Sikorski, zakładając, że to już tylko pamiątka.
W tym kontekście chciałbym zapytać: W co i z kim panowie, premierze i ministrze, gracie? Trzy miesiące temu to pan minister Sikorski prosił Ashton o interwencję w Rosji, a premier odcina się od umiędzynarodowienia sprawy. Ostatnio to premier zapowiedział interwencję na szczycie Unii, zaś pan minister spraw zagranicznych przekonywał, że wrak to już tylko pamiątka. Panowie, o co chodzi? (Poseł Jadwiga Wiśniewska: Wstydu nie ma.)
Kto prowadzi politykę zagraniczną w sprawie wraku i w sprawach rosyjskich? Wiem, że natychmiast spotkamy się z pytaniem o wojnę z Rosją o wrak. Wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej nie wymagało i nie wymaga wojny z Rosją. W pierwszych chwilach po katastrofie należało wykazać się choć minimalną trzeźwością, błyskawicznie rozpisać prośby do znawców prawa międzynarodowego o ekspertyzy na temat skutków i sposobów prowadzenia śledztwa. Był na to kilkudniowy margines swobody. Strona rosyjska ewidentnie oczekiwała na polskie reakcje. Rządzący mogli wówczas wykazać się taką samą determinacją wobec prowadzenia śledztwa, jak wykazywali się w kraju błyskawicznym przejmowaniem urzędów wakujących po zmarłych w katastrofie politykach i urzędnikach. (Oklaski)
Domaganie się zwrotu państwowego mienia od innego kraju nie wymaga wojny. Polska ma do dyspozycji cały katalog działań. Po pierwsze, apele, prośby do władz rosyjskich. Mogą być noty do organów rządowych i prokuratury, apele parlamentu i instytucji społecznych, ludzi cieszących się powszechnym autorytetem czy wręcz celebrytów znanych w obu krajach. Mogę sobie wyobrazić wspólne wystąpienie w telewizji rosyjskiej panów Zanussiego, Wajdy, Olbrychskiego i Michnika z apelem o zwrot polskiej własności. Nie doczekaliśmy się takiego wystąpienia. W zamian słyszymy: dość już o Smoleńsku.
Po drugie, strona polska mogła przekazać sprawę zwrotu polskiego mienia do wszelkich międzynarodowych instytucji arbitrażowych. Oddanie sprawy do trybunałów międzynarodowych nie oznacza działań wojennych. Jednak przykład skargi Rodzin Katyńskich i niewielkie zaangażowanie władz polskich w sprawie sprzed 73 lat świadczy, że i na tej płaszczyźnie podchodzimy do Rosji bojaźliwie.
Po trzecie, Polska powinna zwrócić się o pomoc do sojuszników, do sojuszniczych instytucji, do których należy. Katastrofa samolotu wojskowego, śmierć prezydenta, zwierzchnika Sił Zbrojnych, dowódców wojskowych, uzasadniała skierowanie prośby do Paktu Północnoatlantyckiego o wsparcie naszych śledztw oraz naszych roszczeń wobec Rosji.
Po czwarte wreszcie, rząd mógł skorzystać ze wsparcia dyplomatycznego i eksperckiego innych zaprzyjaźnionych państw. Jest sytuacją zupełnie naturalną, że sojusznicy świadczą sobie przysługi międzynarodowe. Ostatnio Stany Zjednoczone prosiły naszych dyplomatów o reprezentowanie ich interesów, amerykańskich, w Syrii. Oczekiwałbym prośby władz Polski do Waszyngtonu o udzielenie wszelkiej pomocy w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy lub mediacji z Rosjanami na rzecz zwrotu wraku i czarnych skrzynek.
Nie trzeba zatem straszyć i demonizować wszystkich upominających się o prawdę smoleńską. Trzeba szczerze, konsekwentnie, z determinacją, z rozmysłem wykorzystać wszelkie instrumenty pokojowe do odkrycia prawdy, chyba że tej prawdy nie chce się poznać lub ujawnić społeczeństwu.
Wysoka Izbo! Jest alternatywny model polskiej polityki zagranicznej. Polska racja stanu nie została zrealizowana przez samo wejście do Unii i NATO. Nie wystarczy być w tych instytucjach, płynąć w głównym nurcie. Nie są to kluby altruistów. Kryzys pokazał, że Unia Europejska jest polem rywalizacji interesów narodowych państw członkowskich.
Racją stanu Polski jest zajęcie pozycji, która umożliwiłaby współdecydowanie o polityce Unii i NATO, przynajmniej wobec sąsiadujących z nami państw wschodnich. Tam rozpościera się strefa, jak już wspomniałem, deficytu demokracji, zatem niestabilna