Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

19
36. posiedzenie Sejmu w dniu 20 marca 2013 r.
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.

Poseł Witold Waszczykowski

taki centralny ośrodek decyzyjny mający prawo ustalać politykę materialną, fiskalną i budżetową będzie należało powołać.
Z perspektywy lat można mniemać, że brak politycznego suwerena nad walutą europejską nie był aktem zaniedbania. Kilkanaście lat temu nie było klimatu do podjęcia decyzji o powierzeniu Berlinowi, Paryżowi politycznej władzy nad Unią Europejską. Ale i dzisiaj tego klimatu nie ma. Może zatem taniej będzie odejść od utopii, powrócić do waluty rozliczeniowej? Może wtedy poznamy tajemnicę mitycznych rynków finansowych, a międzynarodowy kapitał odzyska ojczyznę? Może warto ideologię europejską zastąpić uczciwym rachunkiem ekonomicznym? A może warto zaapelować do euroentuzjastów: zastąpcie ideologię kalkulatorami?
Zauważamy, że w pożądanej debacie zaczynają się pojawiać też fałszywe tony. Słyszymy w europejskim żargonie, iż lekarstwem na problemy jest pogłębianie integracji europejskiej. Nie wiadomo, o co chodzi konkretnie, ale zawołanie: więcej Europy w Polsce brzmi ładnie, nowocześnie, postępowo, europejsko, to takie beztroskie, bezmyślne slogany jeszcze z czasów euroentuzjazmu. Ale pojawiają się też upiory z okresu debat rozbiorowych. Niektórzy głoszą – i tu vide właśnie blogi MSZ – iż Polska nie może sobie pozwolić na suwerenną podmiotową politykę zagraniczną, tak jak niegdyś nie miała prawa wybić się na niepodległość. To awanturnictwo, potrząsanie szabelką, marzenie o mocarstwowości, utrzymują. Tyle znaczymy dla Europy, ile spolegliwie współpracujemy z Rosją, twierdzą jedni doradcy ministra Sikorskiego. Możemy rozwijać się tylko w politycznej, gospodarczej symbiozie z Niemcami, twierdzą inni. Zatem, Germanio, prowadź, podpowiadają premier Tusk i minister Sikorski. (Wesołość na sali, oklaski)
Nietrafna diagnoza prowadzi do promowania antydemokratycznej terapii. Koncepcja, aby politykę finansową, gospodarczą, społeczną, a nawet budżety narodowe dyscyplinowało, koordynowało jakieś niesprecyzowane europejskie polityczne centrum decyzyjne, oznacza utratę suwerenności danego państwa. W tak niedemokratyczny sposób potraktowano rezultaty wyborów greckich, wykręcono następnie ręce demokracji włoskiej, skazując konkretnego premiera. Obecnie obserwujemy eksperyment na oszczędnościach Cypryjczyków. Przypomina on raczej niesławny domiar nakładany przez władze z poprzedniej epoki. Kto zagwarantuje zatem, że takie centrum polityczne w Europie będzie stało na straży wspólnego europejskiego dobra?
Używając biblijnego porównania, można zapytać, kto będzie strzegł strażników w Europie. A właśnie o podatki i dysponowanie budżetem spieraliśmy się przez wieki z naszymi władcami i robiliśmy rewolucje. Szkoda, że akurat ten okres rozwoju Europy pominął pan Sikorski w swoim wystąpieniu, bo kto ma władzę nad budżetem państwa, ten może decydować, jak bronić bezpieczeństwa, chronić zdrowie, uczyć dzieci, modernizować kraj. Kto ma wpływ na tworzenie budżetu, może też wskazywać, kto ma go realizować, jaka partia, jaki premier w danym kraju. To już się robi. Mieliśmy w kampanii 2011 r. wideoklipy zapowiadające, jaki zestaw polityków może wywalczyć mityczne 300 mld zł dotacji. Przekazanie tych uprawnień zewnętrznemu centrum oznacza, że to nie wyborcy, czyli nie demokratyczny suweren narodu, będą decydować o rozwoju kraju.
Postawieniu na kartę niemiecką towarzyszy od lat proces osłabiania współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Agenda współpracy jest niezwykle skromna. Ciągle liczymy na współpracę gospodarczą w dziedzinie wydobycia gazu łupkowego. Jednak brak regulacji prawnych i finansowych raczej zniechęca partnerów amerykańskich do dalszego zaangażowania. Już zakończyła się obecność w Polsce jednej z poważnych firm. Do niedawna liczyliśmy też, iż płaszczyzną współpracy będzie wspólne promowanie demokracji w innych regionach świata, jednak homofobiczny wyskok byłego prezydenta może poważnie osłabić i tę sferę współpracy. Nadal główna dziedzina kooperacji to bezpieczeństwo, współpraca wojskowa, jednak na coraz niższym poziomie. W przyszłym roku zamkniemy rozdział afgański. Nie kontynuujemy współpracy w dziedzinie rakiet Patriot. Polska nie zadeklarowała chęci ich pozyskania. Nagrodą pocieszenia jest rozwój współpracy lotniczej. Jego zakres jest jednak symboliczny i zredukowany do ćwiczeń z pilotażu. W programie współpracy nie ma ćwiczeń misji bojowych, a tym bardziej obrony Polski.
Na naszych oczach sypie się program tarczy antyrakietowej. W 2009 r. prezydent Obama zadeklarował, że za jego kadencji żadna tarcza w Polsce nie powstanie, a on kończy swoją misję najdalej w styczniu 2017 r. Kto zatem zrealizuje jego pomysł o bazie w Radzikowie w 2018 r., Bóg raczy wiedzieć. Ostatnio podjął kolejną decyzję, i to bez konsultacji z Polską, powiadamiając jedynie pana telefonicznie o zmianie, iż i po zakończeniu jego kadencji najistotniejsze elementy obrony rakietowej nie zostaną rozlokowane w Polsce. Miały to być antyrakiety do obrony terytorium USA, czyli właśnie ten element, którym Amerykanie byliby najżywotniej zainteresowani i w przypadku którego wykazywaliby maksimum determinacji do obrony.
Wycofanie strategicznych antyrakiet z Europy to także cios dla natowskiego systemu antyrakietowego. Po deklaracji ministra Sikorskiego na szczycie NATO w Chicago, iż nie będzie płakał po tarczy, nie dziwi zatem obojętna reakcja władz Polski. Zarówno premier, który aż 5 lat temu odwiedził Stany Zjednoczone, więc już raz tam był, jak i minister spraw zagranicznych nadal nie dostrzegają amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, nie dostrzegają znaczenia tej obecności w Polsce dla bezpieczeństwa naszego kraju. A bezpieczeństwo to powinniśmy umacniać, biorąc pod uwagę rozwój sytuacji u naszych wschodnich sąsiadów. Za wschodnią granicą narasta