Strona:Sofokles - Elektra.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ORESTES

Jeśli tak płaczesz nad losem Oresta,
Wiedz, że ta urna proch jego zawiera.

ELEKTRA

Daj ją, na bogów, przybyszu, do ręki,
Jeżeli on jest ukryty w tym spiżu,

Abym i siebie i cały ród społem
1120 

Łzami oblała wraz z jego popiołem.

ORESTES

Ktokolwiek ona, dajcie jej, bo żąda
Nie jak osoba, co wroga uczuciem, —
Lecz albo przyjaźń lub krew ją nakłania.

ELEKTRA

O ty pamiątko, co jedna zostałaś
1125 

Po mym najdroższym! Zawiodłeś mnie w wierze,
Wracając innym, niż kiedym cię słała.
Bo dziś w mej dłoni proch marny ja dzierżę,
A wówczas, dziecię, tak byłeś świetlanym!

O, czemuż raczej wtedym nie umarła,
1130 

Nim cię wysłałam ku krajom nieznanym,
Nimem cię chyłkiem z rąk śmierci wydarła!
Byłbyś w dniu owym legł pomiędzy swymi,
Ojcowska by ci przypadła mogiła;

A dziś za domem, na obcej cię ziemi,
1135 

Zdała od siostry śmierć straszna zdławiła.
I ani płynów ofiarnych[1] na ciało
Twe nie polałam, ni z ognia, co płonie,
Prochów nie wzięłam, tak jako przystało,

Lecz przez nieznane pogrzebion ty dłonie
1140 

Drobnem brzemieniem w drobnym wracasz dzbanie.
O, ja nieszczęsna! nacóż ja daremnie
Tak się troskałam, nacóż me staranie

  1. w. 1137 płynów ofiarnych — Ciało obmywano i namaszczano wonnemi olejkami.