Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

opanować go można. Do spisku tego należeli Lubomirscy, syn króla Rutowski (ze Spieglowéj), Vitzthum i innych wielu. Pułkownik Rutowski, który właśnie poprzedził króla do Polski, zaklinał się z niechęci dla Fleminga iż znajdzie klin, którym go wysadzi.
Tymczasem nasz pan Serwacy, po zupełném wyleczeniu się z rany, jednego dnia, namyśliwszy się dobrze, stawił się u podskarbiny i z pokorą, a wyrazami wdzięczności, prosił jéj o uwolnienie ze służby. Potrzebował się dowiedziéć i do swoich Gierdzieliszek, a może téż na myśli miał zboczyć do Wilna i zajrzéć do Domci, o któréj sobie marzył często. Marzenia to były osobliwe zaprawdę. Serwuś nie kochał się gwałtownie, a pozbyć się nie mógł jéj wspomnienia. Wyśmiéwany za swe niezgrabstwo przez dwór żeński podskarbiny, straciwszy wiarę w siebie, był tego przekonania, że ze swą powierzchownością wstrętliwą ani serca kobiéty pozyskać, ani szczęścia jéj dać nie może. Więc ilekroć puścił cugle wyobraźni, oburzał się sam na siebie, łajał się i postanawiał nie myślić o tém więcéj.
— A co jéj po takim jak ja drągalu? — mówił. — Ot tobym ją dopiéro uszczęśliwił!
I pluł a gniéwał się na siebie. Gdy podskarbina posłyszała z ust jego prośbę o uwolnienie, zdziwiła się, dotknięta tém mocno. Wprawdzie się była pogniéwała na niego za wystąpienie śmiałe i sama nawet pozbyć się go postanowiła, ale późniéj. Rana, choroba, poświęcenie się dla honoru domu, wreszcie nałóg i nawyknienie, myśl że wierniejszego nie znajdzie sługi, zmieniły usposobienie pani Przebendowskiéj.
— Ale dlaczegóż acan chcesz mnie porzucić? — odezwała się głosem dosyć łagodnym, pod-