Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sztuki: cisnęła się ciżba, pchając, łamiąc, druzgocząc, wyścigając się do guldenów. W kilku miejscach stoły nie wytrzymały nacisku, żołnierze popadali, drudzy zwalili się na nich, a król był uszczęśliwiony ze swéj dzielnéj armii.
Trochę to wyglądało dziwnie, trochę się obcym zdawało zapocieszném na wojskowych, ale koniec końcem król się bawił, a głównie chodziło o to, aby go rozerwać.
Była chwila, w któréj podkomorzy Dziubiński uląkł się o swą osobę i miał się do szabli; w ścisku omało nie zgubił czapki i skówka od karabeli srébrna zsunęła się i przepadła. Pan Serwacy go za rękę ujął i odwiódł na miejsce bezpieczne.
Gdy się szturm i zdobywanie półmisków skończyło, a trębacze dali znak do odwrotu, służba w mgnieniu oka poczęła pobojowisko uprzątać. Pod tureckim namiotem króla rozesłano wielki kobierzec, stanęła muzyka, rozpoczęły się tańce i — pijatyka.
Pić naówczas nie umiano umiarkowanie; król pił, a drudzy z nim musieli heroicznie zapijać. Dziubiński się miał na ostrożności i postanowił oszukiwać z kielichami; ale stojący koło niego natychmiast zwąchali zdradę i naprowadzili go na drogę prawą. Pić tedy musiał.
Była godzina między szóstą a siódmą wieczorem, gdy już, z wyjątkiem kobiét, pijani byli wszyscy, najszpetniéj sam król i gospodarz.
August poczuł wreszcie że tego było zawiele i kazał sobie podać wody.
Szambelan króla, młody Könneritz, odebrał to zlecenie, ale już idąc, ledwie na nogach mógł się utrzymać.
Żądanie wody u służby tak się wydało dzi-