Strona:Sielanki i inne wiersze polskie.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeślim na łąkach, kwiatkow tylko nie zbierała,
Anim się na wesołe Fauny zapatrzała;
Ale uczone pieśni w uściech moich brzmiały,
Te, proszę, aby po mnie na świecie zostały.

Świadczę wami, o wierzby, co nad brzegi temi
25

Stoicie rownym rzędem: jeszcze maluchnemi
Rączkami żem ja tu z was gałązki łamała,
A z nich długie piszczałki sobie wykrącała.
I wy, wierzby, byłyście kiedyś boginiami,

Teraz wod pilnujecie, stojąc nad brzegami.
30

Żaby tylko koło was wrzaskliwe dukają,
Abo chłopięta rakow pod wami szukają.
Sameście sobie winny niebogi w tej mierze:
Boście wy w Palladzinym były fraucymerze,

I miedzy przedniejszemi pannami was miała,
35

I śpiewania, i wielkich muzyk nauczała.
Aleście wy darow jej zażyć nie umiały,
Boście się przed leda kim sławić niemi chciały.
I to was z Satyrami wprawiło w biesiady,

To was w zgubę przywiodło i w ich chytre zdrady.
40

Bo gdy się od paniej swej nocą ukradacie,
Gdy do nich na dobrą myśl[1] i tańce biegacie,
Potkało to was od nich, co zwykło potykać
Młode od młodych, gdy się śmią do nich przymykać.

Z dobrymi dobrym będziesz: gdzie[2] się ze złym zbracisz,
45

Byś był naostrożniejszym, własne dobro stracisz.
Zaraz było znać na was niecudną[3] odmianę.
Już ani, jako przed tym, oblicze rumiane,
Aniście oko miały do ludzi przestrone[4]:

Tak wiele serce może wstydzić urażone.
50

Często się wam i sama Pallas dziwowała,

  1. dobra myśl — wesołość, zabawa
  2. gdzie — gdy
  3. niecudny — brzydki, haniebny
  4. przestrone oko — smiało patrzące