Strona:Seweryn Goszczyński - Sobótka.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I, wiecznym szumem, grają u podnóża;
Do Wyżni zewsząd zbiegają się wzgórza.
I wiszą w koło, zasłony łańcuchem,
By wiatr zimowym nie wiał na nią dmuchem,
By wschód zawczesny nie draźnił jéj oczu.
Wyżnia, jak pani, patrzy ze stolicy
Na gród olbrzymi, olbrzymki-Łomnicy[1],
Co błękitnieje w południa przezroczu.
Pomiędzy Wyżnią a nawalnic miastem,
Pod wałem z głazów, gdzie puszcze są chwastem,
Pod wieżycami, gdzie z granitu dachy,
Osada z gromów, a z orłów szyldwachy,
Lśni nowotarskiéj-doliny opona[2],
W śrebrnych potoków węże zapleciona,
Tatrańskich borów cieniem narzucona.
Wysłana lasem głęboka dolina,
Po któréj stopniach nurt Łopusznéj schodzi[3],
Cały ten widok w jeden promień spina,
I do nóg Wyżni w hołdzie go przywodzi.

Jeszcze ot! jedna chmurka przeleciała:
Las ciemny przejrzał, wystrzeliła skała;
Na skale jodła, i pięciu leżało.
Leniwy tuman oblał im podnóże,
Oni leżeli widziadłami w chmurze,
Jakby w powietrzu, z jodłą i ze skałą.
Brodate twarze, odzież ich jednaka:
Czerwono szyta guńka na opaszki;

  1. Łomnica najwyższa w Tatrach góra. Widać ją w całéj okazałości od strony Węgier.
  2. Nowotarską doliną, zowie się kilkonastomilowa przestrzeń pomiędzy Tatrami; od leżącego na niéj miasteczka Nowego-targu.
  3. Łopuszna, jest to właściwie potok, utworzony z kilkudziesięciu mniejszych; żródło jego na szczycie Kluczek, a ujście w Dunajcu pod wsią Łopuszną.