Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słodyczy w jego dźwięku, ale wiele go przypomina.
Na próbkę téj muzyki i poezyi umieszczam niektóre ich śpiewy. Może one przeniosą, chociaż jako tako, czucie czytającego w tę chwilę, która mię tyle.

I.

Juhasy, Juhasy, coście owce paśli,
Zgubiłam wianecek, wyście mi go naśli[1]
Juhasy, Juhasy, dyć się Boga bójcie,
Zgubiłam wianecek dyć mi go powróćcie.
Zgubiłam wianecek w zielonéj ubocy,
Ten mi go powróci, co ma carne ocy.
Dyć-em się taiła, taić się nie będę,
Gotuj kołyseckę, ja pieluski będę;
Gotuj kołyseckę z dzewa limbowego[2].
A ja pielusecki z rąbka bielonego.

II.

Idzie woda, idzie, z daleka się sieje
Idzie mój Janicek, zdaleka się śmieje
— Idzie woda, idzie, drobny piasek niesie,
Cekaj mię frairko w smerckowanym lesie.
— W potoku za laskiem siwe konie piją,

  1. Naleźli.
  2. Limba — rodzaj cedru.