Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie chodź tam Janicku, bo cię tam zabiją.
Bodaj-ze ta woda, bodaj-ze zmalała,
Cobym cię Janicku pierwéj uwidziała.

III.

Héj! tęskno mi tęskno, sama niewiém cego;
Bez mego Janicka, dalekom od niego.
Boli mię główecka, serdusko nie cuję;
Héj! nikt tego nie wié, za kim ja banuję[1].
Bodaj ten cłek nie zył, bodaj nie wiekował,
Co on to kochanie na świecie fundował.
— Nie płac frairecko, otsyj sobie ocka,
Psydę ja do ciebie jak się ściemni nocka.

IV.

Bodaj cię Bóg skarał, bodajeś skamieniał,
Jak będzies Janicku odemnie uciekał.
— Widziałaś ty dziwcę, ten kamień nad wodą.
Héj! jak on popłynie, ożenię się s tobą.
— Widział-ześ ty kiedy zeby kamień pływał?
Cemus się zalecał, kiejć się zenić niémiał?
Leciały gołębie, w źródle wodę piły,
Bodaj cię Janicku moje łzy zabiły.

V.

Bodaj ty dziewcyno maliniaku (?) zjadła,
Coś ty Janickowi do serduska wpadła.

  1. Banować  — tęsknić.