Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w tym celu składają przytomni i chcący należéć do spólnéj biesiadki. Znalazłem ten obyczaj bardzo ładnym i godnym powszechnego naśladowania przez wieśniaków innych okolic. Nie dziw przeto, że gorale mogą się uważać za jeden z ludów używających dobrego bytu. Oni przynajmniéj mają się za szczęśliwych na swojéj ziemi i dla tego bardzo ją kochają. Mówił mi jeden z nich: gdzieindziéj ziemia żyzniejsza, ale ani chléb, ani woda, ani powietrze nie są nigdzie tak zdrowe jak w górach. A gdy tak jest, co im szkodzi że śniegi padają czasem w Czerwcu lub Sierpniu, że mrozy do 27 stopni po kilka tygodni trzymają, że zima ciągnie się przez całe sześć miesięcy.
Obyczaje goralów w stosunku do kobiét nie są rozwiązłe, nie są też zbyt ostre. Goral pod tym względem ma wiele wyrozumienia. O zbrodniach z powodu miłości nie słychać; grzechy zdarzają się i trudne są do uniknienia przy rodzaju takiego życia jakie prowadzi młodzież obojéj płci, szczególniéj przez lato: życia spólnego, odosobnionego, śród gór i lasów, w wolności zupełnéj i prawie w bezczynności. Gorale też między sobą nie są bardzo zazdrośni, nie wymagają od kobiet ścisłéj niepokalaności. Dziéwka, mająca kilkoro dzieci, może być pewna że dobrze za mąż wyjdzie; dla porządnego gospodarza nie jest rzeczą obojętną mieć w dzieciach naturalnych swojéj żony gotowych robotników; nadto mniemają, że podobne kobiéty są prawie w ogólności dobre gospodynie.