Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy cesarz i tego nie wie z jakiej przyczyny odeszła — spytała młoda niewiasta.
— Nie, pojęcia o tym nie ma, nie mógł przypuścić, żeby go porzuciła, za raz w uniesieniu rzucone przypuszczenie, jakoby i ona równie jak inni, trwała przy nim jedynie po to, aby zagarniać bogactwa i złoto. Znała ufność cesarza w poświęcenie jej i wierność. Czekał na powrót jej. Wszakże ona jedyna wiedziała jak dalece jest samotny.
— Nie znam jej, — rzekła młoda kobieta — a jednak rozumiem dlaczego opuściła cesarza. Wychowana w prostocie i bogobojności, na schyłku żywota zatęskniła do tych cnót. Ponieważ ją obraził czuła się uprawnioną pomyśleć o sobie. Na jej miejscu postąpiłabym tak samo, odeszłabym, aby duszy mojej dać zakosztować swobody w prawdzie i sprawiedliwości zanim ten świat opuści.
Przybysz zwrócił na młodą kobietę swój wzrok zasępiony.
— Nie zważasz na to, że cesarz okrutniejszy teraz będzie niż przedtem. Nikogo nie ma, kto by go śmiał przejednywać, skoro go podejrzliwość i pogarda ludzi ogarnie. Pomyśl jeno na całym święcie niema nikogo, kim by nie pogardzał.
Na te rozpaczliwe słowa drgnęła stara i zwróciła oczy ku mówiącemu, podczas gdy młoda mówiła stanowczo:
— Tyberiusz może być przekonany, że Faustyna wróci, skoro on tego zażąda. Przedtem jednak musi być pewną, że stare jej oczy nie będą zmu-