Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grążeni byli śnie. Kiedy się wreszcie pan Eskil przebudził, poznał po słońcu, iż było południe. Zdziwił go nie tylko długi sen, lecz więcej to może jeszcze, że przespał zgryzotę, która go ubiegłego wieczora tak udręczała. Żona ukazywała mu się we śnie tak łagodna, błoga i teraz dziwił się samemu sobie, iż był w stanie skazywać ją na ciężką, ohydną karę.
„Może tak źle nie jest, jak mi wmawiała pani Rangela“, myślał. „Nie mogę wprawdzie zatrzymać ją jako żonę, o ile mienie moje roztrwoniła, lecz może wystarczy odesłanie do rodziców bez żadnej innej kary.
Gdy wyszedł ze swej komory, został powitany przez ośmioro swych dzieci, które powiodły go ze sobą do sali jadalnej. Siedzieli tam już na ławach jego ludzie, niecierpliwie oczekując nadejścia pana zamku by rozpocząć ucztę. Stoły bowiem przed nimi uginały się pod ciężarem wspaniałej zastawy.
Pani Łucja żadnego nie okazując lęku, usiadła przy boku męża; całkowicie jednak nie opuszczał jej niepokój, bo chociaż w pośpiechu mogła przygotować jedzenia pod dostatkiem, pozostała zupełnie bez piwa i miodu, których tak prędko nie można przysposobić. Powątpiewała tedy, czy pan Eskil uzna się za dobrze ugoszczonogo ucztą bez trunków.
Lecz wtedy zauważyła przed sobą na stole dzban miedziany, który widziała w ręku świętej dziewicy. Stał tam, wypełniony po brzegi pachnącem winem. Znowu czuła się szczerze uradowaną miłosierną opieką Świętej i poczę-